sobota, 11 lipca 2015

- Mam pomysł - odzywa się nagle Clau, moja przyjaciółka. Odrywam wzrok od książki
- Co? - pytam się niechętnie
- Zbudujmy domek w lesie - mówi entuzjastycznie. Patrzę się na nią zdecydowanie za długo, czekając na wybuch śmiechu i hasło: "Żartuję!" ale nic takiego się nie dzieje
- Domek? W lesie? - staram się to jakoś ułożyć w głowie. Clau kiwa głową
- Co? Emm, ale czemu? - próbuję się dowiedzieć skąd u niej nagle tak dziwny pomysł
- No tak po prostu, no nie? - niemalże krzyczy

Sensowny argument, nie powiem. Jeszcze tego samego dnia wyruszyłyśmy na budowanie domu w lesie.
W Szwajcarii znalazłyśmy nieużywany, drewniany regał. 2 metry wysokości, na nim kartka "Abfall" czyli mogłyśmy to wziąć bez konsekwencji.

I choć można uznać to za wariactwo, to razem dźwignęłyśmy ten nie-lekki regał i ruszyłyśmy w kilku kilometrową drogę z powrotem do Niemczech. Na nogach. Z regałem
Wzrok przechodniów - bezcenny
Najlepiej było gdy weszłyśmy w miasto i akurat w pobliskim kościółku brano ślub...cóż, przynajmniej na ślubnych fotografiach będą mieć w tle dwie dziewczynki niosące regał, no ale się akurat ładnie uśmiechnęłyśmy, więc nie jest tak źle. Jeszcze komiczniej zaczęło być, gdy państwo młodzi zechcieli mieć sesję fotograficzną na uroczym rowerku gdzie pan młody miał pedałować, a pani młoda miała się uśmiechać po tyłach. No i ruszyli na tam rowerku...

A my za nimi z tym regałem. Najpierw jedzie szczęśliwa para, i całe miasteczko 'gratuluje' a zaraz potem dochodzą dwie dziewczynki i Pan Regał i całe miasto się śmieje. My też się śmiałyśmy
Pamiętajcie jeśli na bezużytecznej będzie: W Szwajcarii jest zwyczaj, że za państwem młodym idą dwie dziewczynki z regałem
To nie wierzcie temu. To był jedyny taki wybryk. W każdym razie w połowie drogi zaczęło kropić

- Świetnie, tylko na tyle cię stać - ryknęłam wkurzona, bo nie dość że ręce bolą to jeszcze deszcz...
no i nagle hukło i rozpętała się taka ulewa, że w kilka sekund byłyśmy mokre od stóp do głów. Bardzo fajnie

Gdy już wreszcie byłyśmy na granicy podeszła do nas jakaś staruszka

- Boże!- krzyknęła na nasz widok. Już miałyśmy odpowiedzieć: Tak jesteśmy Polakami ale przysięgam, że to nie kradzione -
gdy starsza Pani powiedziała

- Wy...wy tą szafkę tak nosicie! To moja szafka. Chciało Wam się tak pięć kilometrów dzieci?! - świetnie. Tysiące ludzi i akurat pięć kilometrów od celu spotykamy właścicielkę szafki. Niezręcznie

Dotarłyśmy do domu z szafką i schowałyśmy ją w piwnicy. I tak się skończył ta przygoda i na prawdę nie wiem czy budowla domku będzie kontynuowana... :D

A tu kilka zdjęć zrobionych dzisiaj:







Tak ogółem to trzymajcie kciuki. W poniedziałek idę na walkę o stypendium na wymianę do USA :) Mam nadzieje, że się uda







8 komentarzy:

  1. ciekawa "przygoda" :D
    http://karik-karik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna sukienka♥
    Cudnie piszesz,aż chce się czytać :)
    http://shutupanddancewithus.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Okey, przeprowadzam się do Niemczech. TEŻ CHCĘ DO USA.
    Tak poza tym, to trzymam kciuki. ^^
    Pamiętam, gdy ja mając jakieś 7-8 lat budowałam w krzakach domki z o pięć lat starszą kuzynką. To znaczy... ona budowała, a ja wszystko niszczyłam! *śmiech psychopaty*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemiec*, przepraszam, karygodność z mojej strony...

      Usuń
  4. Trzymam kciuki! A zdjęcia przecudowne, naprawdę ;) Rzadko widzę tak piękne fotki. Moje ulubione to pierwsze dwie Pozdrawiam ;]

    http://you-always-be.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Love the pics

    Would you like us to follow each other? Let me know on my blog
    Have a nice day!
    xoxo

    https://badassvampire.blogspot.rs/

    OdpowiedzUsuń